Przykro nam, ale strona wymaga włączonej obsługi JavaScript.

burmistrz Giżycka, Wojciech Karol Iwaszkiewicz

Czas pozytywnych zmian!

Na ilu „nogach” stoi nasze Miasto? Czyli dyskusje o turystyce, gospodarce… i nie tylko

Wojciech Iwaszkiewicz, 7 listopada 2016

Od wielu lat trwają dyskusje nad rolą turystyki w naszej lokalnej gospodarce i zastanawiamy się, jakie realne korzyści przynosi nam ten rodzaj działalności. Często podnoszone są głosy, że branża turystyczna jest nazbyt eksponowana w stosunku do swoje roli, i pojawiają się twierdzenia, iż „miasto nie powinno stać na jednej nodze”. Odnoszę jednak wrażenie, że wiele wątków tej dyskusji, dryfuje na rozległą mieliznę, na której może utknąć na długo, ponieważ czy tego chcemy czy nie – choćby z racji samego położenia – na działalność turystyczną jesteśmy, w pozytywnym tego słowa znaczeniu – niejako skazani. Moim zdaniem nie ma zatem większego sensu dyskusja, czy turystyka jest dla nas ważna. To oczywiste, że jest. Ale czy rzeczywiście stoimy na jednej nodze?

Giżycko jest miastem garnizonowym. Poza 15 Brygadą, która jest jedną z większych w Polskich Siłach Zbrojnych, znajduje się u nas także wiele innych jednostek, w których poza kadrą mundurową, zatrudnieni są także pracownicy cywilni. Wojsko to bardzo solidny pracodawca, który daje zatrudnienie kilku tysiącom rodzin, jest poważnym podatnikiem z tytułu podatku od nieruchomości czy od środków transportu. Do budżetu miasta wpływają także duże udziały z podatku dochodowego. Można zatem uznać, że garnizon jest solidną podstawą wnoszącą wiele do lokalnej gospodarki. Ważne jest również to, że wojsko inwestuje w infrastrukturę mieszkalną i urządza przestrzeń wokół swoich budynków, w ten sposób przyczyniając się do rozwoju infrastruktury miasta. Warto także pamiętać o deklaracjach pomocy w budowie mostu czy objazdu przez Pierkunowo, co może znacząco poprawić nam jakość życia. Reasumując: gdybyśmy mówili o cywilnym zakładzie pracy, zatrudniającym kilka tysięcy osób, posiadającym kilkadziesiąt budynków, mającym flotę liczącą kilkaset pojazdów, dającym całoroczne stabilne zatrudnienie i deklarującym pomoc w rozwiązaniu problemów komunikacyjnych, sądzę, że wątpliwości żadnych by nie było, co jest drugą (a może nawet pierwszą?) podstawą gospodarczą naszego miasta.

Wracając do samej turystyki… Podczas ostatniego Kongresu, który odbył się w Świdnicy w panelu dotyczącym znaczenia turystyki dla innych branż wielokrotnie prezentowano pogląd, że jedna złotówka z turystyki generuje kilka złotówek w branżach pozaturystycznych. I choć podawano różne dane (od 3 aż chyba do 7) i co prawda dotyczyły one regionów typowo turystycznych popularnych przez cały rok, to przyjmując dla nas nawet pesymistyczny wskaźnik 1/1, wciąż możemy mówić o korzystnym wpływie na lokalną przedsiębiorczość i rynek zatrudnienia. Rzecz w tym, żeby starać się maksymalnie ograniczyć sezonowość i zadbać, aby jak największy udział obrotów przypadał firmom miejscowym. Przy wszelkich ocenach należy pamiętać także, że nie możemy porównywać np. liczby „stacjonarnych” miejsc noclegowych, ponieważ będąc „Żeglarską Stolicą Polski” dość jednoznacznie wskazujemy, gdzie te miejsca noclegowe w pierwszej kolejności należy policzyć… 😉 Trudno też oszacować liczbę odwiedzających Giżycko na pokładach jachtów, statków, motorówek czy houseboatów, bo część z nich nie figuruje w żadnych rejestrach… a trzeba pamiętać, że nasz kanał pokonuje około 19 000 jednostek w ciągu roku. Takich statystyk nie znajdziemy ani w górach ani nad morzem. To oczywiste, bo każdy z regionów ma swoją specyfikę. Turystyka wodna jest także dość ściśle związana z porą roku. Wyzwaniem zatem jest stałe poszerzanie oferty „pozażeglarskiej”. Warunki do tego są. Stąd dążenie do otworzenia zablokowanej szansy na duży obiekt o standardzie co najmniej 4* i priorytet w zagospodarowaniu nabrzeża Niegocina od Kanału Giżyckiego do Borowa oraz terenu po Kurhausie.

Podsumowując: turystyka odgrywa u nas istotną, i wydaje się, że stale rosnącą rolę. Trzeba także pamiętać o dużym potencjale, jaki łączy się z obecnością wojska i nie sposób pominąć dość znaczące nie tylko w regionie zakłady produkcyjne jak np. Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska czy firma „Kostrzewa”, która staje się polskim liderem w produkcji kotłów CO. Oczywiście jest dużo więcej firm, które całkiem dobrze sobie radzą nie tylko na lokalnym rynku (np. pod Grodziskiem Mazowieckim widziałem halę oddziału giżyckiego „Polampu”), i oczywistym jest, że chcielibyśmy, aby ich było coraz więcej. Dlatego zgodnie z deklaracją zamroziliśmy podatki, a niektóre nawet obniżyliśmy, aby stać się atrakcyjniejszym miejscem do prowadzenia działalności gospodarczej.

A temat turystyki jest przedmiotem analiz od wielu lat. Warto przypomnieć sobie chociażby debatę pod hasłem „Jeżeli nie turystyka, to co?” zorganizowaną przez radnych poprzedniej kadencji (R. Błoszko, H. Sarul, J. Kiczyński, J. Sekta, C. Piórkowski, A. Jelec, M. Popieluch, M. Mistera… i W. Iwaszkiewicz 😉 ). Do dziś mam kartki z propozycjami na ożywienie giżyckiej gospodarki. Uczestnicy wpisali na nich m.in. konieczność zainwestowania w twierdzę, zakłady opiekuńcze i zadbanie o… turystów… Poniżej zamieszczam zapis ze spotkania. Warto posłuchać, o czym wówczas dyskutowano. Materiał w 3 częściach.

A poniżej zapis spotkania, które odbyło się w 2010 roku w siedzibie Wspólnoty Mazurskiej pod hasłem „Turystyka – główny czy poboczny czynnik rozwoju Giżycka?”, w którym również brałem udział wraz z… Romanem Łożyńskim – dzisiaj moim Zastępcą… 🙂 Ta debata, chwilami była pełna emocji, ale pozwoliła mi też wyrobić sobie zdanie w niektórych kwestiach. Polecam.