Przykro nam, ale strona wymaga włączonej obsługi JavaScript.
burmistrz Giżycka, Wojciech Karol Iwaszkiewicz
Kiedy kilka miesięcy temu czyste powietrze określaliśmy jako jeden z ważniejszych atutów Giżycka, zapewne nie w pełni uświadamialiśmy sobie, że mieszkamy w strefie choć surowego, to jednak wyjątkowo czystego klimatu. Od jakiegoś czasu trwa dyskusja na temat jakości powietrza w Polsce, a w jej wyniku nasz region wygląda jak swoista oaza. Z toksycznym zanieczyszczeniem zmagają się już nie tylko mieszkańcy dużych aglomeracji, ale również mniejszych miejscowości – głównie na południu Polski, które do tej pory kojarzyły się ze zdrowym mikroklimatem o doskonałych warunkach do wypoczynku. Jak się jednak okazuje te warunki stają się jednak coraz bardziej wątpliwe. Bagatelizowane i lekceważone zanieczyszczenie powietrza potrafi bowiem być zabójcze. Dosłownie.
Przekonali się o tym Anglicy tragicznego grudnia 1952 r. Wówczas londyńczycy jako opału używali głównie węgla, spalając go w indywidualnych kotłach. Panujące w tych dniach niecodzienne zjawisko pogodowe spowodowało, że dym zaczął snuć się wyjątkowo nisko, mieszając się jednocześnie z mgłą. Początkowo nie przywiązywano do tego wagi, ponieważ podobne zjawiska w Londynie nie były niczym rzadkim, jednak gdy widoczność ograniczona została do takiego stopnia, że przestała działać komunikacja miejska, stanęły pociągi, lotnisko nie przyjmowało samolotów…a miasto zamarło i zapanowała przerażająca cisza, dostrzeżono ogromny problem. Smog zrobił się tak gęsty, że w kierowaniu ruchem na ulicach sprawdzały się tylko pochodnie. Londyn został komunikacyjnie sparaliżowany. Najgorsze jednak miało dopiero przyjść. Szpitale bardzo szybko zapełniły się duszącymi się, potrzebującymi natychmiastowej pomocy ludźmi. Sytuacja z godziny na godzinę stawała się coraz bardziej dramatyczna, ludzie masowo mdleli, tracili przytomność, umierali… Jak się później okazało zanieczyszczenie powietrza doprowadziło do śmierci ponad 12 000 osób (dla porównania – podczas nalotów w II wojnie światowej zginęło ok. 30 000 ludzi). Przyczyną był dym pochodzący z tzw. „niskiej emisji”.
W Giżycku ten problem także występuje, choć w zdecydowanie mniejszej skali. Bardziej jako zjawisko lokalne i krótkotrwałe. Nie mamy problemu ze smogiem, ponieważ ze względu na położenie i ukształtowanie terenu miasto jest stale dobrze przewietrzane. Nie oznacza to, że mamy nic nie robić. Dym z giżyckich kominów przemieszcza się i truje innych. Dlatego opracowany został „Plan Gospodarki Niskoemisyjnej dla Giżycka na lata 2015 – 2020”, którego celem jest ustalenie potrzeb i problemów oraz wyznaczenie kierunków działań, jakie mają przyczynić się do redukcji emisji zanieczyszczeń. Przy tym oczywiście spodziewamy się innych korzyści, jaką będzie niewątpliwie modernizacja budynków czy oszczędności w zużyciu energii. Przygotowanie niezbędnej dokumentacji zajęło niemal dwa lata. Obecnie złożyliśmy wnioski o dofinansowanie i czekamy na rozstrzygnięcie.
Często też trafiają do nas zgłoszenia o podejrzeniu spalania odpadów w domowych piecach. Z reguły to się nie potwierdza, a gęsty dym jest bardziej efektem stosowania niewłaściwego sposobu rozpalania lub stanu instalacji kominowej (ew. samego kotła). Każde zgłoszenie jest jednak sprawdzane przez Straż Miejską, niektóre też przez Straż Pożarną. Ostatnio poleciłem Straży Miejskiej opracowanie specjalnej ulotki i rozkolportowanie w tych rejonach miasta, gdzie problem zadymienia występuje najczęściej. Ulotka zawiera także instrukcję efektywniejszego sposobu rozpalania w piecu. Część będzie wykorzystana podczas indywidualnych interwencji. Pamiętajmy jednak, że mieszkamy w rejonie o najczystszym powietrzu i doceńmy to, ale nie zapominajmy, że musimy o to dbać. Zanieczyszczone powietrze może być zabójcze, a zanieczyszczając je szkodzimy przecież… głównie sobie. Mamy czystą wodę, relatywnie dużo słońca i czyste powietrze. Po prostu warto tu mieszkać. I może właśnie z tego powodu jest tak duży popyt na mieszkania w Giżycku…?