Przykro nam, ale strona wymaga włączonej obsługi JavaScript.
burmistrz Giżycka, Wojciech Karol Iwaszkiewicz
fot. www.warszawa.rzgw.gov.pl
Takiego jesiennego i zimowego poziomu wody nie pamiętają najstarsi giżycczanie. Do tej pory wszelkie kataklizmy szczęśliwie nas omijały, dając jedynie pewne ostrzeżenia. Dużym zaskoczeniem było trzęsienie ziemi, które było odczuwalne na Warmii i Mazurach kilkanaście lat temu, przerażenie wywołała trąba powietrzna, która przeszła nad Puszczą Piską, ale zjawiska powodzi na Wielkich Jeziorach chyba nikt się do tej pory nie spodziewał. Tymczasem na wodowskazie zlokalizowanym na naszym kanale zanotowaliśmy tej zimy znacznie przekroczony stan ALRMOWY (!!!), co w innych rejonach Polski oznaczałoby realne zagrożenie niszczycielską powodzią. I choć u nas mówi się jedynie o podtopieniach, to w swoich skutkach są one także bardzo dotkliwe. Zalane są ogrody działkowe, woda pojawia się w piwnicach wielu domów, Niegocin wdarł się na kilka metrów w głąb nowo wyremontowanej plaży, pod wodą zniknęły pomosty i keje, kanał Łuczański niemal wylewa się. Problemy pojawiły się w lasach, rolnicy mieli kłopoty z zebraniem plonów, pod wodą znalazły się łąki i drogi. Wygląda to bardzo groźnie.
Nabrzeże Kisajna kilka dni temu. Woda powyżej betonowego oczepu!
Taka sytuacja występuje na całym szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. W Węgorzewie woda przedarła się przez ułożone worki z piaskiem i zalała nabrzeżną promenadę. W Mikołajkach podobnie – woda przelała się przez nabrzeże portu. Alarmujące wieści docierają z Pisza. Wysoki stan wody notowany już był wiosną i wówczas były problemy z żeglugą. Nie sposób wyobrazić sobie, co czeka nas po roztopach. O ile mniejsze łodzie sobie poradzą, to przy nieczynnym Kanale Niegocińskim żegluga statków może stać się niemożliwa, co oznacza dla armatorów wielkie straty. Codziennie sprawdzam wskazania giżyckiego wodowskazu i z niepokojem obserwuję utrzymujący się ten ekstremalny i niespotykany od lat poziom wody. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak duże będą ostateczne straty. Ogromne szkody woda wyrządziła na rodzinnych ogrodach. Odtworzenie zalanych i przemarzniętych budynków altanek, zniszczonej roślinność i ziemi uprawnej będzie wymagało ogromnych nakładów. Bez wsparcia działkowcy mogą sobie nie poradzić. Ogrody będące miejscem odpoczynku dla wielu giżycczan powinny być jak najszybciej odbudowane i zabezpieczone, ponieważ zanieczyszczona ziemia może stać się dużym zagrożeniem zdrowotnym. W miarę możliwości będę starał się pomóc w tej trudnej dla działkowców sytuacji. Wspólnie z burmistrzami innych miast leżących na Wielkich Jeziorach wystosowałem pismo do odpowiednich instytucji z prośbą o pilne zajęcie się tym problemem. Zadeklarowaliśmy wszelkie możliwe wsparcie, które prawo w tej sytuacji dopuszcza. Nie wiemy jakie szkody ukażą się nam na nabrzeżach, ale dowiezienie piachu na plażę przy skali zniszczeń ogrodów działkowych wydaje się być zupełnie marginalnym problemem.
Codziennie sprawdzam poziom wody na giżyckim wodowskazie. Niestety poziom ciągle „grubo” powyżej STANU ALARMOWEGO. Wyloty sieci kanalizacji deszczowej są obecnie pod wodą, co powoduje, że w „deszczówce” stoi woda, zalewane są piwnice domów. Jeden z mieszkańców opowiadał mi, że w Święta wyniósł z piwnicy kilkadziesiąt wiader wody! Miejmy nadzieję, że zima nie będzie „śnieżna” i do wiosny Wody Polskie zdążą wyregulować poziom wody. Inaczej grożą nam nie tylko podtopienia, ale istna powódź… Stanowisko Wód Polskich – odpowiedź na wspólne wystąpienie burmistrzów Giżycka, Węgorzewa, Pisza, Mikołajek i Rucianego – Nidy zamieszczam powyżej).
A poniżej kilka zdjęć obrazujących problem.
Zalane nabrzeża, pomosty, pirsy na Kisajnie.
Zalane nabrzeża, pomosty, pirsy również na Niegocinie.
Kilka tygodni temu woda przelewała się przez „dalbę”…
fot. PiQucci
…a teraz „dalba” jest zaklejona lodem
Woda zaczęła wlewać się także na nabrzeże Ekomariny.
Wdarła się na kilkanaście metrów naszej plaży.
Poziom w kanale jest ekstremalny. Odczuwają to mieszkańcy okolicznych domów.