Przykro nam, ale strona wymaga włączonej obsługi JavaScript.
burmistrz Giżycka, Wojciech Karol Iwaszkiewicz
Od kilkunastu lat budynek kina „Fala” stoi nieużytkowany, niszczeje i swoim wyglądem chluby nam nie dodaje. Nie oznacza to, że nie ma nim zainteresowania. Co jakiś czas mam zapytania od prywatnych inwestorów, którzy są zainteresowani przywróceniem w nim (lub w nowym budynku na jego miejscu) działalności. Zgodnie z zapisami miejscowego planu możliwa tu jest jedynie zabudowa usługowa – a ściślejszy zakres to (cytuję wprost z dokumentu) „usługi użyteczności publicznej dla społeczności miejskiej, związane z potrzebami kultury, rekreacji i wypoczynku.” Co zresztą oczywiście jest zgodne z naszymi deklaracjami, bo inaczej być by nie mogło. Dla przypomnienia owa deklaracja:
Czy prowadzenie działalności w zakresie usług użyteczności publicznej może przynosić dochód i jednocześnie wnosić inne korzyści dla miasta? Oczywiście, że tak! Przykładów z ostatnich lat możemy podać co najmniej kilka.
Wieża ciśnień
Czy źle się stało, że wieża ciśnień stała się własnością prywatną i zainwestowano w nią prywatne pieniądze? Sądzę, że nie. Wieża ciśnień została gruntownie wyremontowana, stała się jedną z naszych atrakcji i jest dostępna dla zwiedzających.
Hotel Masovia
Czy źle się stało, że kamienica komunalna, która wymagała ogromnych nakładów zamieniła się w prywatny hotel? Sądzę, że nie. Działający tu hotel udostępnia swoją salę na wiele spotkań – jak chociażby na cieszące się dużą popularnością „Spotkania z historią”. Mamy z tego nie tylko tę korzyść, ale i… miejsca pracy, podatki, zadbaną przestrzeń miejską.
Hotel St. Bruno
Stający wiele lat budynek zamku z dziurą w ścianie straszył swoim wyglądem. Wyremontować i rozbudowany przez prywatnego inwestora wykorzystywany jest na wiele spotkań, uroczystości czy nawet imprezy sportowe. Poza tym również miejsca pracy i podatki.
Te 3, przecież giżyckie (!), przykłady niezbicie dowodzą, że doskonale można pogodzić inwestycję podmiotu prywatnego i osiągnąć przy tym jednocześnie korzyść społeczną. Nieco dziwią mnie działania „hamulcowe” zmierzające do wstrzymania prac zmierzających do zagospodarowania śródmieścia Giżycka. Przecież już w 2007 roku, gdy Miasto nabyło ten budynek, nie nadawał się on do użytkowania. Wiele zastrzeżeń miała Straż Pożarna i Sanepid. Dłużej po prostu nie można czekać – trzeba się zabrać za ten temat i zabezpieczając neon i mozaikę podjąć próbę stworzenia czegoś nowego, nowoczesnego i dostępnego dla mieszkańców.
Jaki jest scenariusz? Najpierw „test rynku”.
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej radni zdecydowaną większością głosów zadecydowali, że procedura dotycząca kina powinna być kontynuowana (15 głosów – dziękuję!). Tym samym Rada niejako wypowiedziała się w kwestii petycji, która w tej sprawie została złożona i postępowanie przetargowe z tego powodu zostało przeze mnie wstrzymane. Wznawiamy zatem prace przetargowe i mam nadzieję, że przebiegną one sprawnie i zakończą się pożądanym efektem. Jeżeli nie – przejdziemy do kolejnych wariantów. Budynek kina nie może czekać, ani nie powinno się tutaj urządzać (piątego) parku. Bardzo minimalny koszt urządzenia tylko alejek i podstawowego zakresu zieleni to 2 mln zł (czy nie lepiej byłoby „wrzucić” te 2 mln w inny park? Tam by te 2 mln były dostrzegalne, tutaj zginą…). Tym bardziej, że za kilka lat nasadzone drzewa byłyby już poważnych rozmiarów i zapewne powstałby silny opór, aby je usunąć. Tym samym teren w ścisłym centrum zostałby prawdopodobnie na zawsze zablokowany, w sytuacji gdy formalnie w Giżycku funkcjonują już teraz 4 parki…
Swoją drogą martwi mnie też postawa niektórych radnych, którzy nie wyciągają wniosków z historycznych, choć wcale nieodległych czasowo zdarzeń. Nie wyciągają wniosków ze skutków „protestów”, które wstrzymały przebudowę drogi w kierunku Warszawy, czy naszej obwodnicy. Już jako legendę powtarza się także opowieść o inwestorze, który gdy zjawił się w Giżycku znany był z produkcji ciastek, a zgłosił się, aby wybudować w Giżycku wysokiej klasy hotel. Nie uznano wówczas tego jako wiarygodne. Stracono szansę, hotel stanął gdzie indziej… a o straconej szansie mówi się do dziś. Dlaczego zatem tracić kolejne? Uważam, że nas na to nie stać, a krótka pamięć nie może być usprawiedliwieniem „hamulcowej postawy”.