Przykro nam, ale strona wymaga włączonej obsługi JavaScript.
burmistrz Giżycka, Wojciech Karol Iwaszkiewicz
Wiadomo, że raczej nikt nie lubi podwyżek i na każdą taką zapowiedź zawsze patrzymy krytycznie. Ja również przez ostatnich 5 lat starałem się nie zmieniać stawek podatkowych, bo generalnie jestem przeciwnikiem nakładania dodatkowych obciążeń, jeżeli nie ma takiej konieczności. Sytuacja jednak wymusiła rewizję tego poglądu i wręcz natychmiastową reakcję. Spowodowała to wyjątkowa kumulacja wielu czynników. Trzeba jednak zaznaczyć, że nawet po tej dość znaczącej regulacji, nie są to stawki maksymalne określane przez Ministra Finansów, a ich wysokość jest niższa lub zbliżona do stawek obowiązujących w okolicznych samorządach. Poza tym została zachowana preferencyjna stawka dla obiektów turystycznych, które z racji specyfiki sezonowości borykają się z utrzymaniem obiektów przez cały rok, ponieważ zapełniane są tylko przez jego część. Podjęta na wczorajszej sesji uchwała była projektowana przy uwzględnieniu wszystkich tych kryteriów, aby nie wykraczać poza pewien poziom obciążeń i zachować proinwestycyjny charakter naszego miasta. Kierunek, który gwarantuje wzrost dochodów mieszkańców poprzez obniżenie podatków jest słuszny, jednak ma swój koszt, który musimy uwzględnić.
OKOLICZNOŚCI WOKÓŁ DECYZJI
Oświata jest jednym z priorytetów. W ostatnich latach dużo środków zaangażowaliśmy w poprawę jakości bazy naszych placówek. Powstały nowe boiska, wyremontowane zostały szkoły i przedszkola. Na kolejne lata zaplanowaliśmy dalsze duże inwestycje, ale wraz z rosnącymi nakładami, rosną koszty bieżące. Zarówno subwencje, jak i dotacje nie pokrywają wszystkich potrzeb płacowych, rośnie również kwota dotacji dla przedszkoli niepublicznych, które są bardzo potrzebne i realizują ważną część zadań gminy. Tutaj więc nie warto szukać głębokich oszczędności.
W projekcie budżetu na 2020 rok wprowadziliśmy bardzo wiele oszczędności, i od nich zaczęliśmy prace nad budżetem, jednak przy rosnących kosztach bieżących i utracie dochodów z udziałów w PIT i CIT nie udało się uzyskać zbilansowania. Nie zgodziłem się na redukcję zatrudnienia, traktując to jako ostateczność. Pozostało zatem jedynie zwiększenie dochodów z innych źródeł, a to są głównie podatki. Zwiększenie było konieczne, aby móc jakoś funkcjonować. Przy ustalaniu nowych stawek, które zostały uchwalone w 2013 roku – czyli 6 lat temu w zupełnie innych realiach, kierowaliśmy się przede wszystkim:
Należy zatem stwierdzić, że nawet po regulacji stawka podatku od nieruchomości nie jest u nas wysoka, a utrzymane preferencje dla branży turystycznej powinno być ocenione raczej pozytywnie. Poza tym podatek od nieruchomości stanowi koszt przedsiębiorcy i może być w taki sposób rozliczany. Zastrzeżenia budzić może jedynie skokowy charakter regulacji. Z tej perspektywy można ocenić, że brak corocznych podwyżek przez 6 lat okazał się być błędem, ale moim zdaniem można to tak oceniać wyłącznie z dzisiejszej perspektywy. Nie uważam za rozsądne podwyższanie podatków „na wszelki wypadek” i nakładanie przez to nieuzasadnionych obciążeń. Decyzja o podwyższeniu podatków do racjonalnego poziomu (po 6 latach) jest ze wszech miar słuszna, bo chroni nas przed o wiele dotkliwszymi skutkami.
CO, JEŻELI NIE PODWYŻKA PODATKÓW
Oczywiście dalsze, o wiele głębsze cięcia wydatków, które musiałyby się wiązać np. z:
Pojawiły się oczywiście głosy o zredukowaniu wydatków na tzw. „bezpłatną komunikację” czy miesięcznik „Moje Giżycko” lub rowery miejskie. Wszystkie te postulaty uważam jednak za nieprzemyślane i nietrafione. W kwestii komunikacji:
Miesięcznik „Moje Giżycko” jest wydawany przez GCK. Koszt pisma, które zdecydowanie przyjęło się i jest cenione przez ogromną liczbę giżycczan to druk i etat 1 pracownika, który jest zatrudniony na stanowisku ds. promocji i reklamy, pozostającym do dyspozycji Dyrektora w pełnym wymiarze czasu. W obecnych czasach, gdy informacja stała się niejako towarem, rzetelna informacja jest szczególnie cenna. Nawet całkowita likwidacja i bezpłatnej komunikacji, i druku pisma i miejskich rowerów mogłaby przynieść oszczędność rzędu… być może 350 000 zł. Oczywiście można uznać, że to niemała kwota, ale też nie są to miliony. Zatem likwidacja w dalszym ciągu nie rozwiązałaby problemu. Nie jestem również zwolennikiem filozofii typu „niech nie będzie niczego”. Miasto musi utrzymywać pewien standard i starać się zaspokajać potrzeby swoich mieszkańców. Jednakże uwzględniając skokowy z konieczności wzrost podatku od nieruchomości, na wczorajszej sesji zadeklarowałem, że obecną podwyżkę dla przedsiębiorców traktuję jako skumulowaną na 2 lata.