Przykro nam, ale strona wymaga włączonej obsługi JavaScript.
burmistrz Giżycka, Wojciech Karol Iwaszkiewicz
Docierają do mnie sygnały, które jednoznacznie wskazują chyba na jakąś rosnącą temperaturę przedwyborczą. 🙂 Świadczy o tym nasilenie pewnych zjawisk, na które często nie warto reagować, jednak w tym wypadku wydaje mi się, że sprawy chyba dojrzały do tego, aby je skomentować i stanąć w obronie nie tylko osób, które skrzywdzono, ale ponownie po stronie szkoły!
Niektórzy te sprawę nazywają fortelem, inni manipulacją lub polityczną prowokacją. Sądzę, że każdy ma po trosze racji… Zmontowany i zamieszczony na portalu społecznościowym film z dwóch sesji (jedna z 2014 roku, druga z 2018 roku), choć w cytowanych słowach bardzo podobnych, to jednak w sytuacjach diametralnie różnych.
Najważniejsze fakty
Podsumowując:
PIS – 1 za
GPO – 5 za / 7 przeciw
Razem – 6 przeciw
Korwin – 1 za
Warto również podkreślić, że udzielenie głosu przez Przewodniczącego nie jest obowiązkowe i podlega każdorazowo indywidualnej ocenie. Nie da się przecież porównywać żadnych sytuacji i trudno przyjąć tezę, że wszystkie publiczne wystąpienia są słuszne i pożądane, bowiem – przez przerysowanie – można wyobrazić sobie sytuację, że na sesję przybędą osoby propagujące ustrój totalitarny np. faszyzm i poproszą – ot tak, o udzielnie głosu. Zmontowana w ten sam sposób odmowa, miałaby przecież wówczas identyczny wydźwięk. Ale czy odmowę tę nie należałoby uznać za słuszną?
Reasumując: cieszę się, że kolejny raz ktoś wzoruje się na mojej postawie, jednak muszę stwierdzić, że chyba nie do końca wszyscy rozumieją, na czym polega różnica tych dwóch sytuacji. W 2014 roku na sesję przyszli zapowiedziani mieszkańcy, aby poruszyć ważną kwestię społeczną leżącą w kompetencjach samorządu. W drugim przypadku – wszystko na to wskazuje, że była to zaplanowana i zaaranżowana akcja polityczna przeprowadzona pod płaszczykiem rzekomej troski o losy szkoły. Hmmmm… może pomysł pod kryptonimem „łapanka za słówka” jest dość oryginalny i może wywoływać nawet pewien uśmiech (czemu nie…), jednak zastosowany w tak delikatnym kontekście, moim zdaniem raczej kompromituje pomysłodawcę. Czy każdy kolejny wniosek uzasadniany w podobny sposób od tej pory należny traktować jako kolejną prowokację? Ja nie akceptuję takiego postępowania, szczególnie że wykorzystano do tego celu szkołę i jeszcze w kontekście konkursu na jej dyrektora…
Dla porządku zamieszczam poniżej moją wypowiedź z tej samej sesji, ponieważ moi adwersarze najwyraźniej o niej zapomnieli… A wydaje mi się szczególnie ważna i odnosi się wprost do tej sytuacji (czas trwania nagrania 5.55).